poniedziałek, 12 listopada 2012

Przeminęło z prawym sierpowym

         Zamknął za sobą drzwi mieszkania. Rzucił kurtkę na wieszak, ale jak zwykle niedokładnie i zsunęła się na podłogę, gdy rozsznurowywał buty. Automatycznie odwrócił się i powiesił ją prawidłowo. Wszystko na swoim miejscu, więc wszedł do środka. Mijając schody do sypialni, odniósł wrażenie, że ktoś go obserwuje. Z niepokojem rozejrzał się po ciemnym wnętrzu. Nic. Żadnych ruchomych cieni, żadnych nieproszonych dźwięków, tylko delikatny pomruk samochodów dochodzący przez uchylone okno. I zdjęcie. Gdy tylko na nie spojrzał, poczuł delikatną woń jej perfum. Otrząsnął się, zapalił światło i ruszył w lewo do małego barku. Nalał sobie whisky i wychylił duszkiem. Odwrócił się i jego spojrzenie bezwiednie znów powędrowało do zdjęcia. Przyciągało jak nigdy. Podszedł do telewizora, ale go nie włączył. Właściwie rzadko go używał. Był dla niej. Sama go wybrała. Chciała na przyzwoitym ekranie oglądać swoje kryminalne zagadki... Wziął do ręki ślubną fotografię. Średniego wzrostu facet przeciętnej urody w czarnym garniturze i ona. Oszałamiająco piękna, filigranowa blondynka, dla której nigdy nie było rzeczy niemożliwej. Tak strasznie ją wtedy kochał.
Szklaneczka okazała się pusta, więc odłożył zdjęcie i wrócił do barku.
Pamiętał jak się poznali. Szedł po prostu ulicą, a ona potknęła się na wystającej kostce brukowej i gdyby jej nie podtrzymał, upadłaby. Spojrzała na niego swoimi błękitnymi oczami i to wystarczyłoby w zupełności, żeby stracił dla niej głowę, a ona nazwała go jeszcze swoim rycerzem. Wypili kawę. Nie poszedł do pracy.
Oświadczał się trzy razy i za ostatnim wreszcie się zgodziła. Nie pamiętał daty, ale ta noc poślubna. Wcześniej nie żyli w celibacie, ale tamtej nocy pozwoliła mu spełnić wszystkie fantazje. Zwiedził każdy zakamarek jej ciała. Otumaniły go gorąc ust, wilgoć i czyste szaleństwo. Wcześniej to ona dominowała w łóżku, uwielbiała go poskramiać, ale wtedy to on był panem, a ona jego niewolnicą. Nadal mu stawał, gdy to wspominał.
Wszystko się zmieniło, gdy wrócili do domu. Dużo pracował, chciała zajść w ciążę, ale nie wychodziło. Wszystko przez niego, bo nie chciał. Nie był gotowy. Za mało wychodzili, bo ciągle był zmęczony. I któregoś dnia ukarała go po raz pierwszy. Odcisk zębów zszedł dopiero po kilku dniach, a bolało jak cholera. Przepraszała, ale z czasem było coraz brutalniej i gorzej. Raz oberwał nawet gorącą jeszcze patelnią w ramie. Ale to nic. W końcu miała po prostu gorący temperament. Podobał mu się w sypialni, to w reszcie pomieszczeń musiał go jakoś znieść. Przynajmniej tak sobie tłumaczył.
Znów spojrzał na zdjęcie. Wyglądało trochę niewyraźnie. Gdzieś na górze coś zaszeleściło, ale zaraz znów zapanowała cisza. I te perfumy. O co wtedy poszło? A tak, o buty. Wyrzucili go z pracy i chciał po prostu podejść do niej i się przytulić. Akurat stała w kuchni i kroiła mięso. Robiła swój przepyszny sos do spaghetti. Podniosła głowę i patrząc na jej boski uśmiech, znów uwierzył, że wszystko będzie dobrze. Ale wtedy spojrzała na jego nogi. Uśmiech zgasł, a oczy zabłysły stalą. Zacisnęła usta tak mocno, że wargi zrobiły się prawie białe i ruszyła powoli na niego. Trzymała nóż nie jak na filmach, ale ostrzem do góry. Starał się ją uspokoić. Przepraszać. Krzyknęła, a jego olśniło. Ona chciała go zabić. Pragnęła tego i w przeciwieństwie do tego wszystkiego, co mu się wcześniej wydawało, była świadoma, gdy zadawała mu ból. Nie zaślepiała jej furia, po prostu chciała go krzywdzić. Podniecało ją to.
Ponownie poczuł ten ból związany z końcem złudzeń. Alkohol też dał o sobie znać i musiał usiąść na sofie. Patrzył na jej cudowną buzię i zastanawiał się, jakim cudem zdołał ją uderzyć. Prawy sierpowy prosto w nosek. Zdziwienie w jej oczach, krew na nieskazitelnej twarzy. Taka czerwona. I budząca się w oczach nienawiść. Nie pamiętał, że zadzwonił po pogotowie i policję. Później wszystko jest niejasne poza wyrokiem. Dostała dziesięć lat. Odsiedziała już ponad połowę. A on dalej za nią tęsknił. W więzieniu poddawano ją też jakiejś terapii. Wszyscy namawiali go, żeby wyjechał, zapomniał. Ale on liczył na to, że ja wyleczą, że do niego wróci.
Czuł się taki senny i słaby. Wzrok mu się mącił. Gdzieś na prawo zamajaczył jakiś ruch. Sukienka w drobne kwiatki, którą tak uwielbiała i błyszczący na jej tle kawałek metalu.
– Moja nimfa...
– O nie – rzekła spokojnie, wbijając nóż aż po rękojeść. – Już nie twoja. To wszystko przeminęło.
Wyciągnęła ostrze z trzewi i zaczęła rozpinać rozporek jego spodni. Wydobyła jego członka i zaczęła lizać. Gdy nabrzmiał odpowiednio, spojrzała z satysfakcją i machnęła ostrzem. Sukienka i twarz spłynęły czerwienią.
– Nikt nie będzie się bezkarnie nade mną znęcał – wyszeptała i splunęła krwią.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz